Ten wiersz napisałam na dwa tygodnie przed urodzeniem Hugo, będąc już mocno w polu narodzeniowym i czując energię Szamaki Narodzin , która chciała się przejawić we mnie i przeze mnie....
Szamanka Narodzin
ta która wie jak rodzić
z rytmem Matki Ziemi
świadomie
w Ekstazie
przekraczjącej ból
z Oddechem Życia
podążając za ciałem
poddając się
Wewnętrznemu Prowadzeniu
w swoim tempie
tańcząc
śpiewając
otwierając się
rozszerzając granice swego Istnienia
na Nowy Wszechświat
i jego słowa okazały się prorocze :)
Gdy 6 listopada obudziłam się rankiem z lekkimi skurczmi , wiedziałam , że tego dnia urodzę , byłam bardzo podekscytowana, a zarazem spokojna, bo od miesięcy oczekiwałam tego momentu, a w ostatnim miesiącu ciąży wyraźnie czułam silną energię Hugo i obecnść Szamanki Narodzin. Chciałam urodzić w domu, lotosowo, więc zadzwoniłam do Krzysi, położnej ,która razem z Bożeną zgodziły się na towarzyszenie mi w tej nezwykłej podróży porodowej.
Kiedy w przerwie pomiędzy początkowymi skurczami wyszłam na spacer do lasu na niebie pokazała się podwójna tęcza- obwieszczająca rychłe narodziny Tęczowego Wojownika :) czułam narastającą radość,że już tuż tuż..i pojawi sie na świecie.
Przywołując Szamankę Narodzin podczas porodu Hugo łączyłam się z pradawną, komórkową mądrością ciała, ufając i poddając się naturalnemu rytmowi narodzin w spiralnym tańcu stworzenia przy dźwiękach gongów , mis i bębna , które rozpuszczały moje napięcia , surfując na falach narodzeniowych , przy wsparciu położnych- kobiet , które swym dotykiem i obecnością dawały ukojenie, puszczając resztki lęku i chęci kontroli ,weszłam do ciepłej wody rozluźniając się całkowicie..fale stawały się coraz intensywniejsze a ja instynktownie płynęłam raem z nimi używając mojego głosu- intonując spontanicznie dźwięki .. i przy najwyższj fali, przy siedmiu centymetrach rozwarcia zalała mnie fala potężnej energii rozkoszy i ekstazy.. po pięciu minutach Hugo dosłownie wyślizgnął się do basenu wprost w me ramiona.. moje ciało dobrze wiedziało jak urodzić łagodnie , bez presji i parcia,bez przemocy i siły... moja joni jak kwiat rozkwitła, stworzona do tego ,by rodzić..
Hugo pozostał połączony z placentą , po sześciu dniach 12 listopada odpępowił się , rodząc się w pełni , świadomie do zewnętrznego świata, a ja trawam tak dalej na fali porodowej ekstazy, narodzona na nowo razem z moim synem, w wdzięczności i wielkiej radości z cudu jakim jest Życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz